wtorek, 27 sierpnia 2013

VI CZAS NA ODPOCZYNEK

                              VI  CZAS NA ODPOCZYNEK
Śniłam o koniach,pięknych kwiatach. Pięknych łąkach,po których biegałam boso. Byłam wolna i szczęśliwa.
Nagle mój sen przerwał dzwoniący telefon. Zerwałam się z łóżka w poszukiwaniu komórki. Spojrzałam na wyświetlacz. Dzwonił tata.
-Halo.-Odezwałam się zaspana.
-Caroline,córeczko ty jeszcze śpisz? Już 8 trzeba wstawać.-Tata zaśmiał się.-Słyszałem,że wybierasz się do mnie.
-Tak,ale skąd wiesz. Miałam dopiero dzwonić. A Ty już... Och,mama dzwoniła. Zgadłam?
-Zgadza się. Przepraszam,że Cię obudziłem,ale tak się cieszę. Przygotowałem Ci już pokój. Mam nadzieję,że Ci się spodoba. To czekam na Ciebie. Pa.
-Do zobaczenia tato.-Powiedziałam i rozłączyłam się.
Skoro już wstałaś Caroline,to zabierz się za robotę. Nic samo się nie zrobi. Powiedziałam sama do siebie. Poszłam do łazienki i zabrałam się za poranną toaletę. Założyłam żółtą koszulkę i jeansowe spodenki. Związałam włosy w dwa kucyki i zeszłam na śniadanie. Mamy już nie było. Sięgnęłam do lodówki wyjmując torebeczkę z krwią. Po wypiciu zawartości,torebkę wyrzuciłam do śmieci. Postanowiłam odwiedzić Stefana. Zobaczyć jak się miewa i powiedzieć mu o moim wyjeździe. Jak postanowiłam,tak też zrobiłam. Wzięłam torebkę,klucze ,telefon i wyszłam. Gdy podeszłam do samochodu,zobaczyłam mały,żółty kwiat na przedniej masce. Widzę,że Tylera trzymają się żarty. Pomyślałam. Podniosłam kwiat z maski i rzuciłam na ziemię. Jeżeli myśli,że pozwolę mu wrócić do mnie,to się grubo myli. Po tym wszystkim możemy zostać jedynie przyjaciółmi. Niech nie liczy więcej. Złość przeminęłam mi gdy dojeżdżałam do pensjonatu Salvatorów. Podeszłam do drzwi i zapukałam. Drzwi otworzył mi Stefan.
Jak dobrze było zobaczyć przyjaciela w dobrym nastroju.
-Caroline!-Krzykną.-Wchodź,co tak stoisz. Napijesz się ze mną?
-Tak,chętnie.-Powiedziałam,wchodząc do salonu.-Jak się dzisiaj czujesz?
-Świetnie. Bardzo się cieszę,że jestem już w domu. Tęskniłem za tymi wszystkimi kątami. Myślałem,że już więcej nie zobaczę tego wszystkiego.
-Ja tez się cieszę,że jesteś już w domu. Tęskniłam za Tobą.
-Słyszałem co się stało między Tobą a Tylerem. Jak się trzymasz?
-Po przeanalizowaniu wszystkiego,trzymam się całkiem nieźle.-Powiedziałam uśmiechając się.-A tak w ogóle,to przyjechałam powiedzieć Ci,że wyjeżdżam na kilka dni. Jadę do taty,naładować akumulatory i takie tam.
-Rozumiem,należy Ci się odpoczynek. Tylko nie zapomnij o nas.
-Żartujesz,jak bym mogła zapomnieć o moich najlepszych przyjaciołach. Muszę się już zbierać. Czeka mnie jeszcze pakowanie. Jednak gdyby się coś działo,macie do mnie dzwonić.
-Oczywiście,będziemy w kontakcie. Odpoczywaj i nie martw się niczym.
Stefan chyba był jedynym wampirem,który martwi się i dba o wszystkich. To właśnie za to,tak bardzo go lubię.
Jadąc do domu na środku drogi pojawiła się Hayley.
Jak ona śmiała, po tym wszystkim pokazywać mi się na oczy. Wysiadłam z auta wściekła. Hayley stała, śmiejąc mi się prosto w oczy.
-Ha,ha,ha! Nie wiesz nawet jak cudowną noc spędziliśmy z Tylerem.
-Och,weź przestań. Jak możesz jeszcze tu stać tak po prostu. Mało Ci jeszcze,co jeszcze chcesz mi odebrać!-Krzyczałam.
-Właściwie to nic. Chciałam tylko zobaczyć ja cierpisz.
-Uważaj,bo zaraz skopię Ci tyłek!-Stanęłam i wysunęłam kły.
Wtedy koło Hayley pojawiły się jej trzy przyjaciółki. Sądząc po zachowaniu również wilkołaki. Zaczęłyśmy się szarpać. Wtedy jedna z nich ugryzła mnie za dłoń. Poczułam ogromny ból. Dziewczyny zawyły triumfalnie i uciekły do lasu. Wsiadłam do samochodu,patrząc jak moja dłoń robi się coraz bardziej fioletowa. Wiedziałam,że to już koniec. Było mi smutno,że nie zdążyłam wyjechać do taty. Wtedy ni stąd, ni zowąd pojawił się Klaus. New bałam się wcale. Co za różnica czy zginę z ręki pierwotnego wampira,czy od jadu wilkołaka. Pomyślałam. Musiałam stracić przytomność. Obudziłam się w domu. Szybko spojrzałam na dłoń. Rana się zagoiła,nie bolało już wcale. Wtedy do pokoju weszła mama.
-Jak się masz?-Zapytała. Podając mi torebkę z krwią.
-Dobrze. Tylko nic nie pamiętam. Jak znalazłam się w domy? Jakim cudem moja dłoń się zagoiła? I w ogóle czemu jeszcze żyje?
-Klaus Cię przywiózł. Wniósł do pokoju i dał Ci swojej krwi.-Opowiadała mama.
-Klaus?Jak on tu wszedł,chyba nie zaprosiłaś go do naszego domu?
-Tak,zaprosiłam.-Mama kiwnęła głową.-Nie miałam wyjścia,byłaś umierająca. A on był taki przerażony,w jego oczach był smutek. Było widać,że się martwi o Twoje życie.
Klaus martwił. Przecież on się o nikogo nie martwi. Wozi swoją rodzinę zasztyletowaną w trumnach.-Pomyślałam.
-Muszę już wracać do pracy. A Ciebie czeka pakowanie. Widzimy się za kilka dni. Tylko dzwoń do mnie. Dobrze?-Mama uściskała mnie na pożegnanie.
-Jasne mamo,będę dzwoniła.
Gdy doszłam już do siebie,rozpoczęłam pakowanie. Sukienki,bluzki,spodnie... Nigdy nie wiadomo,co i kiedy może mi się przydać. Gdy już skończyłam,walizka była wypchana po brzegi. Ledwo udało mi się ją zapiąć.
Przed wyjściem przeszłam się jeszcze po domu,sprawdzając czy wszystko wzięłam.
Walizka była ciężka,ledwo zapakowałam ją do bagażnika.
Zamknęłam dom na klucz,rozejrzałam się dookoła i odjechałam.
Droga była bardzo kręta i górzysta. Lecz widoki wszystko rekompensowały. Lasy,łąki,śliczne małe domki. Po kilku godzinach jazdy zatrzymałam się na wzgórzu na mały odpoczynek i rozprostowanie kości. Widok był tak piękny,aż zaparło mi dech w piersiach. Jezioro,zachód słońca,plaża,a na plaży ognisko i bawiący się ludzie. A to wszystko otoczone piękną zielenią.
W oddali ujrzałam ranczo taty. Wsiadłam do samochodu i pojechałam w dalszą drogę.
Gdy byłam już na miejscu,tata czekał na mnie przed domem.
-Caroline,nareszcie przyjechałaś.-Tata przywitał mnie radośnie,przytulając mocno.
-Przepraszam,że tak długo. Podziwiałam widoki po drodze.-Uśmiechnęłam się.
-Chodź,pokażę Ci pokój i oprowadzę po mojej posiadłości.-Zaśmiał się.
-Wiesz,wolałabym najpierw się rozpakować i coś zjeść.
-Och,oczywiście. O tym też pomyślałem.
Tata zaprowadził mnie do mojego pokoju,który znajdował się na pierwszym piętrze. Stało tam łóżko,wielka szafa i komoda,na której stały zdjęcia z mojego dzieciństwa. Widok z okna był prześliczny. Łąka, a na niej pasące się konie. Jak w filmach pomyślałam.
-A teraz pokażę Ci coś.-Powiedział tata. Wyrywając mnie z zamyślenia.
Zeszliśmy do kuchni,a z kuchni do małej spiżarni. Za rządkiem szafek z produktami spożywczymi stała mała lodówka. Tata otworzył ją i …
-Zrobiłem zapasy jedzenia dla Ciebie.
Cała lodówka była wypełniona krwią. Krew w torebkach i butelkach.
-Nawet mam wybór.-Zaśmiałam się.-Nie trzeba było. Przecież mogę iść na polowanie do lasu.
-To zbyt ryzykowne. Dużo ludzi poluje w tych stronach. Wiesz takie hobby.
-W takim razie skąd wziąłeś tyle krwi?
-Ta w torebkach jest ze szpitala,a ta w butelkach od znajomego rzeźnika.
-Dziękuję. A teraz pozwól,że coś zjem.
Sięgnęłam po butelkę,usiadłam na krześle i wypiłam wszystko do dna. Nie jest najgorsza pomyślałam. Otarłam usta i wyszłam z domu,kierując się w stronę stajni. Powietrze było cudowne,rześkie,bez spalin samochodowych. Wszędzie zieleń zwierzęta i tylko kilka domów w okolicy. Cisza,spokój. Tego mi było trzeba.
Gdy weszliśmy do stajni oniemiałam. Stały tam konie,piękne konie,każdy miał swój boks. Wszędzie było czysto i nawet przyjemnie,gdyby nie ten zapach. W następnym budynku były krowy i małe różowe prosiaczki. W kurniku gdakały kury,a między nimi plątały się maleńkie żółte kurczaczki.
-Jak Ty dajesz radę to wszystko utrzymać w takiej czystości?-Spytałam
Tata uśmiechną się i powiedział:
-Ty myślałaś,ze ja to wszystko sam... zatrudniłem czterech mężczyzn do pomocy. Zobaczysz spodobają Ci się.
-Och,przestań tata.
-Dobrze,już przestaję. Jeżeli chcesz to rozejrzyj się trochę. Ja idę zrobić kolację. Wolisz stek krwisty,czy pół krwisty?
-Krwisty!-Krzyknęłam i poszłam do koni.
Konie były śliczne. Postanowiłam,że ten czas poświęcę na naukę jazdy konnej. Nigdy nie jeździłam konno. Czas to zmienić. Pomyślałam. Jeden koń najbardziej przykuł moją uwagę. Był czarny,a w oczach miał iskry. Zupełnie jak ja pomyślałam. Nie pozorna a z iskrą. Niby zwykła dziewczyna,ale z charakterem. Według tabliczki umieszczonej na boksie,klacz nazywała się Euforia. Moim zdaniem imię pasowało do niej w 100%.
Po zjedzeniu kolacji zebrałam talerze aby pozmywać. Ku mojemu zdziwieniu w kuchni stała zmywarka.
-Tato ,Ty masz zmywarkę? Przecież zawsze mówiłeś,nie lubisz takich nowoczesnych technologii.-Zapytałam zdziwiona.
-Tak mam. Wiesz jak bardzo nie lubię zmywać. Zaoszczędziłem i kupiłem.-Zaśmiał się.-A jak podoba Ci się moje ranczo?
-Jest cudne. A ten czarny koń jest prześliczny. Czy mogłabym nauczyć się na nim jeździć?
-Euforia,jest szalona i porywcza. Nie wiem czy to dobry pomysł. Mogłabyś zrobić sobie krzywdę.
-Tato,nie tak łatwo mnie teraz zranić.
-W takim razie dobrze. Zaczniesz jutro. Nate się Tobą zajmie.
-Dzięki.
Pożegnałam się i poszłam do pokoju. Skoczyłam na łóżko,wyjęłam telefon i zadzwoniłam do Eleny.
-Hej Care. Jak tam u taty za klimatyzowałaś się już?-Zapytała.
-Tu jest cudownie. Jutro zaczynam naukę jazdy konnej. Tata powiedział,że będzie mnie uczył jeden z jego pracowników. Nazywa się Nate.
-Myślisz,że będzie przystojny?
-O czym Ty myślisz?Już Damon Ci nie starcza?-Zaśmiałam się.
-Myślałam o Tobie. Przyda Ci się facet teraz.
-Zobaczymy. Jeszcze go ie widziałam. Mam nadzieję,że dotrzyma mi kroku.-Zaśmiałam się.-A co u Was? Klaus nie zaatakował ponownie?
-Jeszcze nie,ale Stefan i Damon chcą znaleźć Katherine i odebrać jej księgę. Tak na wszelki wypadek,gdyby się znowu o nią upomniał.
-Rozumiem. Tylko wiesz,gdyby coś się działo to dzwoń
-Oczywiście. Miłej zabawy. Pa.
Po zakończeniu rozmowy,wysłałam sms-a do mamy.
Dojechałam na miejsce bez problemu. Jest tu przepięknie. Będziesz musiałam przyjechać i sama zobaczyć. Jutro zaczynam naukę jazdy konnej. Tęsknie za Tobą.Byłam tak bardzo podekscytowana jutrzejszym dniem,że postanowiłam iść wcześniej spać
Umyłam się,zmyłam makijaż,przebrałam się w koszulkę do snu i położyłam się do łóżka.
KUKURYKU!! To właśnie ten dźwięk obudził mnie o 6 rano. Nie pamiętam kiedy wstawałam tak wcześnie czy w ogóle kiedyś wstawałam. Zwlokłam się z łóżka. Wyjrzałam przez okno,mężczyźni których zatrudniał już pracowali. Wzięłam szybki prysznic,założyłam krótkie spodenki i T-shirt,włosy związałam w koński ogon.
Wyszłam przed dom. Tata właśnie rozmawiał z kimś.
-Caroline,poznaj Nate'a. Będzie uczył Cię jeździć.
Moim oczom ukazał się młody chłopak,miał może 20 lat. Był wysoki,dobrze zbudowany,miał zielone oczy i nosił kowbojski kapelusz. Zresztą wszyscy tu takie nosili.
-Cześć.-Wydukałam.
-Cześć,jestem Nate.-Chłopak wyciągną rękę na przywitanie.-Słyszałem,że chcesz się nauczyć jeździć konno.
-Tak.-Odparłam.-Kiedyś trzeba zacząć.
-W takim razie,zabierzemy się za robotę. Na początek pokarzę Ci jak osiodłać konia.
Po kilku godzinach potrafiłam już osiodłać konia,wsiąść na niego i jeździć. Wyglądało to trochę śmiesznie. Ale jak na pierwszy raz czułam się świetnie. Czas mijał bardzo szybko i przyjemnie. Nate jest bardzo miły,w jego towarzystwie czuję się wspaniale. Przy nim zapominam o wszystkim co mnie spotkało. Czasami zdarza mi się zapomnieć,że jestem wampirem.
Po tygodniu jeździłam jak zawodowiec. Fakt,tylko ja tak uważałam. Ale to mało istotne.



*********************************************************************************************
Mam nadzieję,że się Wam spodoba.Liczę na Wasze opinię! Pozdrawiam :)


13 komentarzy:

  1. Bardo mi się podoba jak piszesz ! :D
    fajny rozdział i długi , co lubię :)
    Dopiero weszłam na twojego bloga i przeczytałam ten rozdział , ale zaraz postaram się nadrobić i przeczytać wszystkie rozdziały :)
    Obserwuję :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny blog, strasznie wciąga, aż nie mogę doczekać się następnego rozdziału. Przepraszam, że tak króciutko ;p
    Pozdrawiam oraz życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział bardzo fajny. Dobrze że pokazałaś inne miejsce niż Mystic Falls. Pięknie to wszystko opisałaś więc czułam się jakbym tam była. Czekam na następny rozdział. Pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział. ;) Wspaniale opisałaś nowe krajobrazy. ^.^
    Szkoda, że było mało wątków z Klausem.
    Weny życzę i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz. A co do Klausa to już niebawem będzie go więcej :) Pozdrawiam

      Usuń
  5. Hej. :D
    Trochę mi zajęło nadrabianie wszystkiego, ale udało mi się w końcu i muszę powiedzieć, że jest mega.
    Będę stałą czytelniczką. :D
    Masz bardzo fajny styl pisania, lekko się to czyta i przez Twoje opisu człowiek czuje się jakby tam był. :D
    Czekam na nn i życzę weny. :D
    __________
    Zauważyłam, że nie masz zwiastuna, dlatego też zapraszam Cię na http://swiat-ze-zwiastunow.blogspot.com/, gdzie odbywam staż. :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapraszam na Rozdział Siódmy.
    http://przedstawicielka-dnia-i-nocy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapraszam na nowy rozdział na moim blogu ! Ostatnio zostawiłaś komentarz, więc informuję :)

    http://double-feeling.blogspot.com/

    oraz na only-one-love-delena.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział:P
    Pozdrawiam i zapraszam:
    miss-hanuss.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Serdecznie chciałbym cię zaprosić na mojego nowego bloga http://funny-and-cute.blogspot.com
    Bardzo liczę na twoja szczerą opinię. :)
    A teraz idę nadrabiać twoje opowiadanie i obiecuję, że następny komentarz będzie o rozdziale.

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej. :D
    Zapraszam serdecznie na nowy rozdział.

    nie-jestem-nia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Nominuję tego bloga do The Versatile Blogger.
    Więcej informacji znajdziesz u mnie: http://przedstawicielka-dnia-i-nocy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Zajebisty rozdzial. Ty wiesz jam wywolac emocje w czlowieku ;P
    i jeszcze zapraszam do mnie na rozdział, który nosi tytuł "It's only a joke". Niezapomniane sceny Deleny, opisy uczuć Stefa i Caro, a dodatkowo coś z seri "klarolineowcy jarajmy się!" ;) A oto zachęta:
    - Cóż, jednak ci nie wierzę - wzruszyła ramionami.
    - W którym momencie?
    - Może to dziwnie zabrzmi, ale przez moją głowę przechodzą wspomnienia. Pojedyncze momenty życia - Salvatore przytakiwał - oddałeś Klausowi swoją krew za mnie. Nie dałbyś mi umrzeć. Co było między nami? - domagała się wyjaśnień. Wtem pani burmistrz zaczęła swoją przemowę, w której wspomniała o niej i wywołała Elenę na scenę - jak tylko tu wrócę - zaczęła, ale nie zdążyła dokończyć ponieważ Damon, widząc Katherine uśmiechającą się do publiki na piedestale, przyciągnął dwudziestolatkę do siebie i gwałtownie wpił w jej wargi.
    http://damon-elena-big-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń