sobota, 17 maja 2014

XVIII CHOLERNA CZAROWNICA

                   XVIII CHOLERNA CZAROWNICA

Po cudownie spędzonej nocy, nie mogłam pozbierać myśli. Po pierwsze bolały mnie nogi, gdyż całą noc tańczyłam z Klausem. Po drugie jestem nie wyspana, ponieważ dopiero wróciłam do domu, a mama zalała mnie falą pytań. A po trzecie właśnie dostałam sms-a od Eleny o następującej treści.
Jejku, to jest niesamowite!! Jenna wychodzi za mąż!! Musimy natychmiast się spotkać i omówić szczegóły jej wesela! Czekam na Ciebie! Pa.
I jak tu jej nie kochać? No cóż nie pozostało mi nic innego jak wziąć szybki prysznic, przebrać się i jechać do niej.
Pobiegłam do łazienki, odkręciłam wodę, zdjęłam sukienkę i weszłam pod natrysk. Woda od razu zadziałała orzeźwiająco i pobudzająco. Osuszyłam się ręcznikiem, po czym rzuciłam go do prania. Zupełnie naga poszłam do pokoju, aby poszukać coś do ubrania się.
Znalezienie czystej bielizny nie było trudne, gorzej zresztą stroju. Okazało się, że większość moich ubrań leży w koszu na pranie. Z dna szafy wykopałam granatowe rurki i czerwoną koszulkę z napisem Bad Girl. Aby dać odpocząć moim obolałym nogom, zrezygnowałam ze szpilek i założyłam moje ulubione trampki. Włosy praktycznie wyschły same, dlatego przeczesałam je tylko i związałam w kucyk.
Można powiedzieć, że w takim stanie jestem gotowa wyjść do ludzi. Otworzyłam drzwi, a promienie słońca oślepiły mnie. Nagle poczułam, że moja skóra płonie. Szybko schowałam się z powrotem, szybko zatrzaskując drzwi. Spojrzałam na dłoń, pierścień był na miejscu, tylko dlaczego...
Wtedy zadzwonił telefon.
- Care nie wychodź z domu. Nasze pierścienie przestały działać. To znaczy Twój i mój. Bonnie już stara się to naprawić.
- Tak już to wiem. Ale dzięki za info. Nie wiesz co się stało, dlaczego przestały działać?
- Bonnie mówi, że to jakieś zaklęcie. Podejrzewamy, że jakaś nowa czarownica jest w mieście. Myślę, że Klaus znowu coś kombinuje.
- To nie możliwe, dlaczego chciałby mnie zabić!? Tak dobrze się bawiliśmy całą noc.
- Nie wnikam. Muszę kończyć, dam znać jak będę wiedzieć coś więcej.
Byłam zawiedziona i wściekła. Czyżby Klaus chciał uśpić moja czujność. Dlatego wybrał się ze mną na bal. Nie mogłam uwierzyć, że dałam się podejść jak dziecko. Natychmiast wzięłam telefon i wybrałam numer pierwotnego. Na jego szczęście nie odbierał, zabiłabym go przez telefon. Zostawiłam mu wiadomość:
Co Ty do cholery sobie myślisz!!!? Przez Ciebie prawie się spaliłam! Jesteś nic nie wartym dupkiem!
W związku z tym, że nie mogłam wyjść z domu, postanowiłam zrobić pranie. Nie sądziłam, że tyle się tego nazbierało. Gdy pranie się już prało, udałam się do pokoju aby trochę go ogarnąć.
Z pracy wyrwało mnie pukanie do drzwi. Ostrożnie zeszłam na dół, uważając aby pozostać w cieniu.
Pod drzwiami stał Klaus, trzymając ręce w kieszeni. Ku mojemu zdziwieniu był we wczorajszym garniturze, tylko w o wiele gorszym stanie. Wyglądał jak by przed chwilą stoczył walkę. Jego ubranie było oblepione błotem, we włosach miał liście i patyki. Wyglądał jak porażka.
- Odebrałem Twoją wiadomość Caroline.- Powiedziała, uśmiechając się.- Cóż po wczorajszej nocy spodziewałem się czegoś bardziej twórczego.
- Jasne, prawie zginęłam przez Ciebie!
- I tu Cię muszę zmartwić, bo to nie ja. Sam spędziłem cały poranek próbując uwolnić się. Jakaś wiedźma rzuciła zaklęcie i uwięziła mnie w starych lochach Lockwood'ów. Może wyjaśnisz mi teraz o co chodzi?
- Dobra, wejdź, nie będziemy rozmawiać przez próg.
Klaus bardzo się wściekł gdy powiedziałam mu, że prawie się spaliłam na słońcu. Nie wiem w ogóle jak mogłam pomyśleć, że on stoi za tym wszystkim. Jednak bądź, co bądź, to zawsze gdy działo się coś złego była to jego wina.
Naszą rozmowę przerwał mój telefon. To sms od Eleny.
Już wszystko ok. Pierścienie działają, Bonnie udało się złamać zaklęcie. Czekam na Ciebie. :)
- Przepraszam, muszę iść. Elena na mnie czeka.
- Jasne, rozumiem. Zresztą powinienem już iść. Muszę doprowadzić się do porządku.- Zaśmiał się, pokazując na poszarpaną marynarkę.
Wzięłam swoje rzeczy i wyszliśmy z domu. Klaus odprowadził mnie do pensjonatu, po czym poszedł do siebie.
Elena, Bonnie i Jenna czekały już na mnie. Dziewczyny siedziały i były w bardzo dobrych nastrojach. Rozejrzałam się i zauważyłam cztery puste butelki po winie, które walały się po salonie.
Wtedy zrozumiałam, że one są kompletnie pijane. Jenna i Bonnie ledwo siedziały, Elena chwiejnym krokiem podeszła do mnie.
- Caroline, siadaj, zaraz dam Ci coś do picia. Musimy przygotować ślub i wesele Jenny i Ricka.
- Dokładnie. Będziecie moimi druhnami. Zgadzasz się prawda?- Wydukałam Jenna.
- Jasne, że się zgadzam. Jednak plany przełóżmy na inny dzień. Nie sądzę aby dzisiaj udało się coś wymyślić.- Zaśmiałam się.
Pomogłam dziewczynom położyć się do łóżek. Po czym cichutko wyszłam z pensjonatu.
Na podwórku spotkałam Stefana i Damona, szli ramię w ramię, wesoło o czymś gadając. Kto by pomyślał, że jeszcze kilka miesięcy temu chcieli się pozabijać.
- Hej mała, jak tam już skończyłyście te wasze wielkie plany?- Zaśmiał się Damon.
- Nie, nawet nie zaczęłyśmy. Gdy przyszłam, dziewczyny były kompletnie zalane. Musicie im ograniczyć dostęp do alkoholu, w przeciwnym razie zostaną alkoholiczkami. Przełożyłyśmy to na inny termin.
- No nie, to znaczy, że znowu będziemy musieli wyjść na cały dzień.
- Nie przejmuj się bracie, znajdziemy sobie zajęcie.- Damon poklepał młodszego brata po ramieniu.
Po czym każde z nas poszło w swoim kierunku.